Niecałą godzinę trwała sobotnia manifestacja „Wszyscy na Lublin”. Przed godz. 17, gdy tłum z transparentami i przy dźwiękach samby schodził w dół ul. Lubartowską, organizatorzy niespodziewanie zakończyli zgromadzenie.
- Represje poszły o krok dalej. Musimy zakończyć nasze zgromadzenie jeśli nie chcemy wszyscy wylądować w areszcie! Rozejdźcie się grupami – wykrzyczała do megafonu dziewczyna idąca na czele pochodu.
Skonsternowani ludzie zaczęli się szybko rozchodzić. Nikt nie wiedział co się wydarzyło.
- Nie chcieliśmy nikogo narażać na niebezpieczeństwo - tłumaczy jeden z organizatorów. - Dostaliśmy sygnał, że od Bramy Krakowskiej idą do nas oddziały policji uzbrojone w pałki, tarcze i hełmy. Nie chcieliśmy, by komukolwiek coś się stało.
Od samego początku dla uczestników lubelskich demonstracji przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego zaskakująca była liczba i zachowanie policjantów. O godz. 16, kiedy „spacer” miał się rozpocząć, na placu Litewskim mundurowych było niewiele mniej niż protestujących. W mundurach, w odblaskowych kamizelkach, po cywilnemu.
- Ludzie mieli problem, by dotrzeć na miejsce - mówią organizatorzy. - Policja otoczyła Litewski i nie pozwalała tu wejść. Od strony Kołłątaja, deptaka, z wielu stron.
Na Litewskim mundurowi po kolei spisywali stojących tam ludzi, zwłaszcza tych z transparentami. Jednocześnie legitymowało kilkanaście policyjnych patroli. Wylegitymowany został m.in. Mikołaj z hasłem „Jareczku wkurzyliście nawet Śnieżynkę”. W tym samym czasie organizatorzy nawoływali, by "się nie bać". I nie przyjmować mandatów.
- Próbują nam wmówić, że to nielegalne zgromadzenie. To nieprawda! Mamy maseczki, jeszcze wolno nam w tym kraju spacerować! Są z nami adwokaci i adwokatki!
Zanim marsz ruszył, wy zostali też wszyscy, którzy nieśli na czele pochodu baner „To jest wojna”. Ci, którzy nie mogli się dostać na Litewski, dołączyli do pochodu później. Z deptaka demonstracja skręciła w lewo, w ulicę Lubartowską.
- Było nas naprawdę dużo. Gdy czoło doszło do Kowalskiej, tył sięgał aż do Olejnej - mówi jeden z organizatorów.
Kilkanaście metrów dalej demonstracja została rozwiązana. Kilka minut po ogłoszeniu tej decyzji przez megafon, na Lubartowskiej zostali tylko ci spisywani przez policję. Tłum zniknął.
Jestem zła i WKU .... !! Zła na policję, zła na Państwo i chyba najbardziej zła na WAS! Gdzie jesteście? Co robicie? Czemu ...
zestaw przez & nbsp; Sobota, 7 listopada 2020